Bartek od zawsze chciał mieć zwierzaka. W naszym poprzednim
mieszkaniu ledwo mieściliśmy się sami, więc nie było mowy o dodatkowym
lokatorze. Oczywiście marzenia zamiast słabnąć nabierały w siłę. Po
przeprowadzce liczba naszych argumentów zmalała i nam zaczęło brakować jakiegoś małego
towarzysza. Początkowo rozważaliśmy
zakup psa, jednak przy naszym ogromie obowiązków domowych niemożliwe by było
zapewnienie mu odpowiedniej ilości spacerów, zwłaszcza, że chłopcy na pewno
jeszcze nie byliby w stanie tego obowiązku spełniać. A może kot? Poczytaliśmy
trochę o charakterach zwierząt i mimo chęci pomocy małym stworzeniom ze schroniska
zdecydowaliśmy się na kota rasowego. Nasze koty to koty brytyjskie.
Pierwszy pupil pojawił się w Wigilię jako długo oczekiwany
prezent dla całej rodziny a w szczególności dla Bartka. Rudzielec Wilhelm. Jego
imię dzieciom się nie spodobało, więc wołamy
na niego Łili. Teraz już jest 13
miesięcznym kociakiem a może bardziej tygrysem, bo jest naprawdę spory co
wynika z charakterystyki rasy.
Miał rację Hemingway, że „posiadanie kota prowadzi do
posiadania następnego” tak w naszych
myślach kiełkowała myśl o drugim kotku a raczej kotce. Bartek od kilku miesięcy zbierał z naszą pomocą pieniądze na zakup kotki, nawet wakacje nad polskim morzem i niezliczona ilość mijanych codziennie straganów z zabawkami nie zniechęciła go do oszczędności. Był cierpliwy. Postanowiliśmy zakupić kotkę jeszcze zanim pojawi się Antek i na tyle szybko by dać jej czas przyzwyczaić się do nas. I tak od dwóch
tygodni mieszka z nami Luna. Bardzo
szybko przyzwyczaiła się do naszej rodziny, już pierwszego wieczoru podchodziła
do nas cierpliwie czekających. Po
okresie zapoznawczym nasze koty też polubiły się bezproblemowo, jedzą wspólnie z jednej miski, nieraz śpią obok
siebie. W tym właśnie momencie biegają razem po pokoju, tym razem chyba Luna
goni dużego. Poza godzinami wypoczynku koty są prawie cały czas blisko nas, obserwują dzieci w zabawie, wypoczywają przy
nas na kanapie, nawet biegną do łazienki i zawsze czekają w kuchni na jakiś
smakołyk. Radochę dają niemożliwie dużą.
Nasze argumenty za posiadaniem kota:
- tworzenie przez dzieci nowych więzi emocjonalnych:
miłości, szacunku, zrozumienia
- kształtowanie poczucia obowiązku-karmienie, utrzymywanie
czystej wody w misce, sprzątanie kuwety, czesanie, zabawa
- nasze koty brytyjskie są bardzo łagodne, dobrze czują się w
towarzystwie rodziny i małych dzieci, lubią spędzać czas blisko nas
-desensytyzacja dotyku-
Szymek nie przepada za dotykaniem niektórych rzeczy, pracujemy nad tym ale koty
polubił głaskać i coraz chętniej je tuli
- kontakt z kotem zmniejsza stres i napięcie nerwowe u ludzi,
mruczenie i tulenie kota z jego mięsistą sierścią naprawdę działa uspokajająco
- kot w przeciwieństwie do psa nie musi opuszczać naszego
domu/mieszkania by czuć się szczęśliwie, nie musimy wychodzić na codzienne
spacery
- koty to bardzo czyste zwierzęta, myją się samodzielnie, a
swoje potrzeby załatwiają w kuwecie
(świetne są takie małe domki z drzwiczkami i filtrem powietrza a dzięki
żwirkowi i filtrowi zapach jest niewyczuwalny)
- przy odpowiedniej pielęgnacji mogą żyć z nami nawet 20 lat
- koszt karmy nie są wysokie, jednak należy zadbać o jej
dobry skład i co jakiś czas raczyć naszego kotka kurczakiem lub wołowiną
Argumentów przeciwko posiadaniu kota przeciwnicy znaleźliby
pewnie równie wiele, jednak jeśli poważnie zastanawiacie się nad zakupem kota
warto pomyśleć o obowiązkach jakie na właścicielu spoczywają:
-karmienie i sprzątanie kuwety to rzecz oczywista
-wyczesywanie sierści by zapewnić jej dobry wygląd i
ograniczyć pozostawianie jej na podłodze i meblach
- w przypadku kotów niewychodzących obcinanie pazurków (1x
na 3-4 tygodnie, można za niewielką opłatą zrobić to u weterynarza) i
zapewnienia drapaka do ścierania ich
-zabawa oczywiście wtedy gdy kot ma na to ochotę, dostępnych
w sklepach jest sporo bezpiecznych zabawek jednak czasem wystarczy karton, siateczka,
słomka do napojów, nasz kociak niesamowicie odżył po pojawieniu się kociej
koleżanki
- regularna opieka weterynaryjna- odrobaczanie, szczepienia,
konieczność wykastrowania kocura by nie miał możliwość znaczenia naszego
mieszkania i kotki by zabezpieczyć np. przed ropomaciczem
- uszanowanie przyzwyczajeń kota np. bieganie po meblach,
przy konieczności przyuczenia np. niewskakiwania na stół- u nas nadal nie działa-
nocą nie raz widziałam jak chodzą po stole L
- jeżeli zdecydujecie się na zakup kotka, koniecznie
poszukajcie prawdziwych, legalnych hodowli, w których koci rodzice są
regularnie badani, a maleństwa wychowują się w naprawdę dobrych warunkach pod
okiem kochających opiekunów
A Bartkowi marzą się teraz małe kociaki…
piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
OdpowiedzUsuńprześliczne te koty!
OdpowiedzUsuń