piątek, 26 czerwca 2015

Domowe wakacje 2015 czas zacząć!

Te wakacje będą znów inne niż wszystkie. W ubiegłym roku z powodu mojej ponadetatowej pracy dzieci większość wolnego czasu spędziły z moją kuzynką, często też z jej chłopakiem i moją nastoletnią chrześniaczką. Mam szczęście mieć wspaniałą rodzinę i było mi niezmiernie miło dać pracę rozsądnej maturzystce, którą kochają moje dzieci. I dała radę ogarnąć moją ekipę, dzieciaki miały wiele frajdy. W tym roku nadzór pełnię ja ;-) Ponieważ oczekujemy narodzin Antka muszę sprawić by mimo mojego zmęczenia dzieciaki spędziły beztroski, radosny czas i nabrały sił przed nowym rokiem szkolnym. Już myślami z Antkiem w chuście odbieram Szymka i Bartka ze szkoły a Emilkę z przedszkola. Ale póki co proszę o piękną pogodę bo ogródek, tak jak dziś ułatwi mi organizację wakacyjnych dni. Mamy plan. Zrobimy listę najważniejszych spraw, które odbywają się każdego dnia. Chcę, żeby chłopcy utrwalili sobie konieczność domowych obowiązków typu ścielenie łóżka, odkładanie ciuchów na miejsce itp. Walczymy z tym cały rok, jednak pozostanie w domu ułatwi mi uporządkowanie wszystkiego w system. Z powodu najbardziej nieoczekiwanego momentu wakacji jakim będą narodziny Antka chcę by każdy dzień wakacji miał swój harmonogram. Wiem, że wtedy moje dzieci funkcjonują najlepiej. Mam kilka najważniejszych założeń.

Jak zamierzam przetrwać wakacje:

1. Harmonogram dnia, o którym pisałam wyżej, w którym jednym z ważniejszych punktów będzie drzemka Emilii.

2. Posiłki: Jest lato i to jest czas zbierania odporności na sezon jesienno-zimowy. Dlatego należy teraz dzieciom dostarczyć możliwie duże porcje warzyw i owoców oraz witaminy D (skóra teraz działa). Do tego będę tworzyć pewnie tylko podstawowe dania, proste obiady a nie upiekę jak zwykle tony bułeczek, rogalików i innych pysznych ciast, ale może mi wybaczą...




Chłopcy już pytają kiedy będą mogli w piżamach, jak w roku ubiegłym, wyjadać porzeczki. Na szczęście już się czerwienią!



3. Prace plastyczne: Dzieciom czasem wystarczy tylko dać materiały a wiele minut będą tworzyć coś ciekawego. 


4. Książki: uwielbiam czytać dzieciakom i one też to uwielbiają, na szczęście teraz chłopcy chęnie czytają też sami. Przerabiamy miesięcznie kilkanaście książek, które w większości wypożyczamy z biblioteki, ale to temat na inny post.

5. Pisanie: Szymek nadal ma trudności ze starannym pisaniem, dlatego będziemy codziennie trenować pisanie np. opisywanie mapy skarbów, lista zakupów, lista marzeń by zachęcić go do tworzenia czytelnego dla wszystkich pisma.

6. Ruch na świeżym powietrzu! Jako jeden z ważniejszych elementów kształtowania odporności i wydolności fizycznej dzieci. Mamy mały ogródek ale jego istotną część stanowi plac zabaw czyli domek ze zjeżdzalnią, trampolina (tak wiem, co można sobie na niej zrobić), huśtawki i basen. O ile pogoda dopisze myślę, że właśnie tam dzieci będą spędzać najwięcej czasu. Jeśli nie macie tej możliwości przy domu koniecznie odwiedzajcie place zabaw, nic tak dobrze nie kształtuje równowagi malucha i starszaka. Ważne są również spacery w poszukiwaniu nowych przygód.


A gdy tata wróci z pracy na pewno zabierze chłoców nie raz na wycieczkę rowerową. Ja w tym roku latem nie jeźdżę ale może jesienią znów się uda.



7. Wycieczki jako najciekawszy element edukacji letniej. W tym roku nie będzie spacerów po górskich szlakach, ale za to w najbliższej okolicy też można znaleźć ciekawe miejsca.  Warto czasem spojrzeć na tradycyjną mapę i otworzyć szerzej oczy.



8. Nuda. To konieczne pozwolić dzieciom się ponudzić po to by, same zorganizowały sobie najciekawszą zabawę!

Życzę wszystkim dzieciakom udanych i pełnych uśmiechu wakacji a rodzicom by udało im się przypomnieć za co kochali tak bardzo ten wolny letni czas. A ten wspólny czas to najlepsze co teraz my możemy podarować naszym dzieciom, mimo że praca pochłania nas niemal w całości. 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Moja wersja chłodnika

Wersji popularnego chłodnika znamy również kilka. W zależności od nastroju można wrzucać do garnka różne dodatki uzyskując nieco inny, ale nadal zniewalająco pyszny i rozkosznie chłodzący efekt. A to wszystko przy małym nakładzie energii i uspokajającemu krojeniu warzyw. Uda się szczególnie teraz, kiedy w pęczkach kupujemy naprawdę spore młode buraczki. Zawsze kupując je mam dylemat-chłodnik czy tarta i niestety zanim wybiorę liście tracą już lekko swoje napięcie, więc nie traćmy dziś czasu, zaczynamy od chłodnika :-)




Składniki:
-pęczek botwinki
-pęczek rzodkiewki (u nas na dziś z własnego ogródka)
-kilka ogórków gruntowych
-pęczek koperku
-pęczek pietruszki
-100-200ml wody
-duży kubek kefiru/jogurtu naturalnego/ maślanki



Na początek myję warzywa oczywiście, szczególnie dokładnie listki. Buraczki obieram i siekam częsiowo drobno, częsciowo grubiej- w chłodniu lubię te różńe faktury i wielkości chrupiących kawałków. W niedużej ilości wody gotuję buraczki ok. 2 minuty aż woda stanie się przyjemnie fioletowa a w tym czasie siekam część łodyżek botwinki, wrzucam do wody i już zmniejszam płomień (choć dokładniej w moim przypadku z powodu posiadania płyty z cyfry 7 spadam na 4-5). W zależności od nastroju siekam różną część liści botwinki i po kilku sekundach od wrzucenia ich do wody zestawiam garnek z płyty do ostygnięcia. Ekspresowo siekam pozostałe warzywka, wrzucam do gara i zalewam częścią mleczną :-) Smacznego!










Właśnie dojrzałąm, że chłodnik na zdjęciach jest w wersji bez pietruszki, widać zdążyliśmy zjeść ją zanim ten chłodnik powstał.